Wypalanie raku to dawna japońska technika, stosowana od kilku stuleci do tworzenia unikatowego wykończenia wyrobów z gliny. Taką ceramikę tradycyjnie wykonywano ręcznie, a nie toczono na kole garncarskim. Jej historia sięga XVI wieku.
Tajniki raku przybliżyła nam Jolanta Kuleszyńska, artystka plastyk, fotografka, wreszcie – prezeska mieszczącej się w Sukowie (województwo świętokrzyskie) Fundacji Dolina Lubrzanki, organizującej m.in. warsztaty artystyczne dla ludzi pełnych pasji.
Technika raku polega na wyjęciu szkliwionej ceramiki z pieca, gdy wciąż jeszcze żarzy się do czerwoności, a następnie umieszczeniu jej w materiale, który potencjalnie mógłby się zapalić, takim jak trociny lub gazety. Poprzez ograniczenie dostępu do tlenu w szkliwie tworzy się efekt niezliczonej ilości kolorów, które charakteryzuje metaliczne wykończenie. Z kolei charakterystyczne spękania szkliwa tworzą się na skutek szoku termicznego – tłumaczy. Wypalanie raku pozwala na uzyskanie całkowicie unikalnych wyrobów, ponieważ nigdy nie ma pewności, jaki będzie ostateczny rezultat.
Naczynia wypalane tą metodą nazywane bywają też “bless”, od angielskiego “błogosławić”, bo żeby przetrwać trzy szoki: wypał w piekielnej temperaturze, nagłe wyjęcie z pieca i dodatkową redukcję w trocinach, a na koniec kąpiel w wodzie – potrzebne jest prawdziwie boskie błogosławieństwo.
Jak konkretnie przebiega wypalanie raku? Nasza rozmówczyni zaznacza, że jest ono znacznie krótsze niż klasyczne, gdyż zajmuje około 60-90 minut (“zwykłe” wypalanie może zająć nawet do 24 godzin). Poszkliwione przedmioty wkłada się do plenerowego pieca i czeka aż temperatura osiągnie ok. 1 000 °C. Gdy szkliwo na naczyniach zaczyna bulgotać, oznacza to, że proces się zachodzi prawidłowo.
Momentem, w którym wyjmuje się wyroby z pieca, jest chwila, gdy świecą one na czerwono, a powierzchnia glazury wydaje się błyszcząca i płynna. Czekając na zakończenie procesu wypalania, przygotowujemy naczynie do redukcji tlenu. Może to być na przykład metalowa beczka. Rozdrobnioną gazetę, suche liście lub trociny należy wrzucić do takiej beczki lub podobnego pojemnika. Im ciaśniejsza przestrzeń wokół naczynia, tym lepsza redukcja tlenu, co stworzy lepsze spektrum kolorów – mówi Jolanta Kuleszyńska. Gdy naczynia w piecu osiągną czerwony, gorący blask, potrzeba zwykle co najmniej trzech osób do przeprowadzenia procesu raku. Jedna osoba jest potrzebna do otwarcia drzwi pieca, druga do wyciągnięcia przedmiotów z pieca szczypcami i umieszczenia ich w metalowym pojemniku, a trzecia do zamknięcia pokrywy metalowego naczynia. Oczywiście konieczna jest tu odpowiednia odzież ochronna, rękawice i maseczka, ponieważ mamy do czynienia z bardzo gorącymi przedmiotami.
Po odczekaniu kilkunastu minut, w ciągu których dochodzi do schłodzenia naczyń, można polać je wodą, a następnie wyjąć szczypcami z trocin i zanurzyć we wiadrze z wodą. Technika raku jest używana głównie do tworzenia przedmiotów o charakterze dekoracyjnym. Ciekawostką są czarki raku służące m.in. do ceremonii picia herbaty, wytwarzane w znanym ośrodku nieopodal Kioto, słynącym z ich wyrobu od XVI wieku.
Podsumowując, raku to cudownie eksperymentalny sposób tworzenia unikalnych projektów, a fakt, że jest stosowany od wieków, to dowód, że nadal może zachwycać i inspirować. W zeszłym roku nasza Fundacja przeprowadziła warsztaty, podczas których uczestnicy próbowali swoich sił w ceramice wypalanej plenerowo w technice raku. Powstało wiele pięknych i niepowtarzalnych prac. Na zdjęciach ilustrujących ten artykuł widać tylko kilka z nich – podkreśla Jolanta Kuleszyńska. I, korzystając z okazji, zaprasza wszystkich miłośników rękodzieła do Sukowa w nowym sezonie warsztatowym!
Zdjęcia: Jolanta Kuleszyńska
Przez 18 lat redaktorka prowadząca fachowych czasopism florystycznych (“Katalog Florysty”, “Florysta”, “Kwiaty do Ślubu”, “Ślubne wiązanki i dekoracje” oraz “Florystyka Funeralna”). Autorka kilku tys. artykułów i wywiadów. Pełne bio.